Na zawsze

Mieliśmy być na zawsze.
Mieliśmy wiecznie trwać, ramię w łokieć.
Ja miałam, Ty miałeś.
Mieliśmy.
Siebie.

Nic nie jest na zawsze.
Ani mój kot, ani gwiazdy, ani to co mieliśmy.
Dzisiaj to nie wypominki, mimo że we wspomnieniach zmarli.

Zawsze bardzo się bałam, że ktoś zaginie.
O wiele bardziej wolałabym żeby zniknął na zawsze, niż zaginął.
Bałam się tej niepewności, braku żałoby, tej nadziei podszytej zwątpieniem.

Wolałabym wiedzieć, że Cię nie ma.
Wolałabym być pewna, że zniknąłeś.
A nie wiem.
Nie wiem czy to tylko nie porwanie
Nie zaginięcie, chwilowe zamknięcie w piwnicy.
Nie wiem czy nie popełniłam błędu, przestając Cię szukać.


Wracam dzisiaj do słów, które mam.
Wszystkie te słowa mają swoje lata, ale dzięki temu nabierają na znaczeniu.
Mimo wieku, są tak młode, szczeniackie, naiwne, dziecinne.
Piękne są w tej swojej niewinności.
Kiedy przestały mieć znaczenie?
Kiedy minęliśmy granicę, a one nie przeszły przez cło?
Czy nie mogliśmy po nie wrócić?



Dzisiaj też mamy.
Mamy?
Nowości w nas

Moja nowość jest nieopisana
Jest nieodgadniona
Jest dla mnie niespodzianką życia.
Prezentem

Moja nowość jest podwójna
Więc raczej ciężko mówić o mojej.
Nowość jest niepewna
Na wyciągnięcie ręki
Jednak wciąż nie widzę ostrzeżenia przed oparzeniem.


Komentarze

Popularne posty