nie lubię.

 Nie lubię dzisiaj. Nie lubię i koniec

Niedziela to nigdy nie był mój dzień. Chociaż przecież wiadomo, że ja się nie dzielę. A może się dzielę? Może jest we mnie tyle podzielnych, że już nie wiem, która to ja? A może akurat w tym przypadku wszystkie dzielne tworzą sumę?

Tylko, że dzielna to ja raczej nie jestem.

I piszę to tu. Bo gdzie indziej nie mogę. A tak bym chciała. O ludzkim safari, o kocich historiach. O tym, że przecież się jeszcze wstydzę zapinać rower. I o piosence, której słucham.

Piszę tutaj bez odpowiedzi, chociaż snuję ją w głowie. Akurat to mi wychodzi, czasami bokiem. Snucie. Według mojej ukochanej książki, słownika języka, snuć się to chodzić wolno lub bez celu. I jakiż ja mam cel chodząc tutaj po moich literkach? Chyba tylko jeden, ale przecież nie powiem tego na głos. Nawet tutaj.

Bo przecież tak naprawdę, to nie jest wcale mi. pisanie. 

Komentarze

Popularne posty